piątek, 28 lutego 2014

Zsiadłe mleko i chleb we włosach?

Cześć Dziewczyny!

Pewnie jesteście zdziwione dzisiejszym tytułem- no bo jak to, chleb we włosach? Włosomaniaczki i osoby używające kosmetyków naturalnych pewnie już domyślają się, że bohaterem dzisiejszego posta będzie maska wzmacniająca korzenie włosów Rosyjska Bania (Receptury Babuszki Agafii) na bazie chleba żytniego i zsiadłego mleka. Maskę dostałam od chłopaka, chciał dobrze, wiedział, że mam problem z wypadanie włosów, więc udał się do mydlarni i kupił ten produkt. Niestety, mam co do tej maski mieszane uczucia. Jeżeli chcecie wiedzieć dlaczego, zapraszam do dalszego czytania.


Informacje producenta:
Maska do włosów na bazie zsiadłego mleka oraz żytniego chleba. Wchodzące w skład maski składniki wzmacniają korzenie włosów, chronią włosy, zapobiegają nadmiernemu wypadaniu włosów, napełniają włosy energią i zdrowym wyglądem. Chleb żytni to źródło witamin, dlatego w Rosji od wielu lat używany jest jako skuteczny środek do pielęgnacji włosów. Chleb żytni odżywia, ujędrnia, regeneruje, zapobiega rozdwajaniu się włosów i ich łamliwości. Kefir wzmacnia strukturę włosów, poprawia krążenie krwi, nadaje włosom objętość, blask i ułatwia rozczesywanie.


Opakowanie:
Plastikowy przezroczysty słoiczek o pojemności 400 ml przypominający słoiczek z konfiturami :)

Kolor/Konsystencja:
Maska ma jasnożółty kolor. Konsystencja dość rzadka, przez po produkt przecieka przez palce i jest niewydajny.


Zapach:
Bardzo przyjemny, słodki, waniliowy. Na pewno nie przypomina zapachu kefiru i chleba.

Cena:
Waha się od 15 do 25 złTutaj kupicie tą maskę za 15 złotych, zaś ceny w sklepach stacjonarnych są znacznie wyższe, bo sięgają czasem aż 25 zł.

Dostępność: 
Sklepy internetowe z kosmetykami naturalnymi oraz rosyjskimi. Mydlarnie stacjonarne (np. Mydlarnia Skarby Świata Całego w Rybniku).


Moja opinia:
Po otwarciu słoiczka bardzo zaskoczył mnie przyjemny zapach maski. Sądząc po tym, że maska zawiera zsiadłe mleko i chleb żytni mogłoby się spodziewać, że będzie to niezły śmierdziuszek, a tu mój nos miał bardzo fajną niespodziankę. Zapach dość długo utrzymuje się na włosach. Rozczarowała mnie rzadka konsystencja, przez którą produkt był dla mnie zupełnie niewydajny. 400 ml starczyło mi na około 8 użyć, przy czym zaznaczam, że moje włosy są bardzo długie, bo sięgają prawie pasa, więc chcąc nie chcąc muszę nałożyć na nie bardzo dużo produktu. Maska przeznaczona jest głównie do włosów osłabionych, ma je wzmocnić i zapobiec ich nadmiernemu wypadaniu. Skoro działa na korzenie włosa, oczywiste jest, że należy nakładać ją także na skalp. Na początku trochę obawiałam się, że moje przetłuszczające się włosy będą przetłuszczać się jeszcze bardziej po nałożeniu maski na skórę głowy. Na szczęście nic podobnego się nie stało. Maska ta ma dość lekką konsystencję, więc nie obciążyła moich włosów. Po każdym użyciu włosy były bardzo sypkie, łatwo się rozczesywały i ładnie pachniały. Efekt taki utrzymywał się jednak dość krótko. Nie pozbyłam się problemu z puszeniem i elektryzowaniem się włosów. Niestety nie zauważyłam także, by zmniejszyło się ich wypadanie. Być może przy dłuższym stosowaniu produktu włosy stałyby się mocniejsze. Ja jednak nie mam ochoty tego sprawdzać. Działanie produktu nie urzekło mnie na tyle, by zaopatrzyć się w kolejne opakowanie.

SKŁAD:
  • Aqua
  • Pogostemon Cablin Leaf- liść paczuli. Łagodzi łupież, wzmacnia włosy.
  • Butyrospermum Parkii-emolient pochodzenia roślinnego. Masło Shea bogate jest w alantoinę, witaminę E, prowitaminę A. Zawiera lekki, naturalny filtr ochronny (SPF 3-4)- UVB. Nawilża włosy.
  • Glycerin- substancja nawilżająca. Wygładza włosy.
  • Cetearyl Alcohol emolient. Tworzy na powierzchni włosów warstwę okluzyjną, dzięki czemu zmiękcza je i wygładza.
  • Helianthus Annuuss Seed Oil- olej słonecznikowy. Zawiera witaminę E. Wygładza i nawilża włosy.
  • Olea Europea Fruit Oil- ekstrakt z oliwek. Kondycjonuje włosy, nawilża je.
  • Ceteareth-20substancja myjąca. Usuwa zanieczyszczenia z powierzchni skóry i włosów. 
  • Stearic Acidstabilizator emulsji. Składnik konsystencjotwórczy. 
  • Parfum- kompozycja zapachowa.
  • Tocopherol- witamina E. Zapobiega oksydacji kosmetyków, przez co przedłuża ich ważność.
  • Neolone- konserwant. 

piątek, 21 lutego 2014

Post nr 100- naturalna współpraca z Laboratorium Biooil

Cześć!

Ostatni czas jest dla mnie bardzo owocny we współprace, co oczywiście bardzo mnie cieszy. Tym bardziej jeżeli współprace te są tak ciekawa jak ta, o której napiszę dzisiaj. Mam szczęście do współpracy z firmami, których głównym celem jest stworzenie produktu o jak najwyższej jakości, do tego naturalnego, by w pełni zadowolić swoich klientów. Taką firmą jest właśnie Laboratorium Biooil, które z szczerego serca mogę Wam polecić. 


Laboratorium Biooil to firma specjalizująca się w produkcji olejów spożywczych o bardzo dobrej jakości. Oleje są tłoczone na zimno, w temperaturze nie przekraczającej 40 st. Celsjusza. Dzięki utrzymaniu tak niskich temperatur ziarna, z których powstaje olej nie tracą swoich naturalnych właściwości. Oleje nie są rafinowane, co oczywiście wpływa na ich korzyść. Dlaczego? Otóż oleje nierafinowane (nieoczyszczone) nie tracą witaminy E zawartej w ziarnach, która jest naturalnym konserwantem. Do tego zwalcza ona wolne rodniki. Oprócz tego taki olej zawiera NNKT (Niezbędne Nienasycone Kwasy Tłuszczowe). Są one niezbędne do prawidłowego funkcjonowania naszego organizmu- są substancjami budującymi komórki, umożliwiają transport tłuszczów we krwi, zapobiegają nadciśnieniu tętniczemu krwi. Ważne jest jednak, by razem z NNKT przyjąć witaminę E, która zapobiega ich utlenianiu. Dlatego też spożywanie olejów nierafinowanych jest bardzo korzystne, ponieważ zawierają wszystko to, czego należy dostarczyć naszemu organizmowi, by prawidłowo funkcjonował. 
Produkty pakowane są w szklane  butelki z ciemnego szkła, dzięki czemu są odporne na szkodliwe działanie promieni UV. 
Firma stale bada surowce i odrzuca wszystko to, co nie nadaje się do stworzenia oleju wysokiej jakości. Pragnie oferować swoim klientom oleje o jak najwyższej jakości i do tego muszę stwierdzić, że w bardzo dobrych cenach. 
Bardzo istotny jest też fakt, że firma posiada certyfikat w zakresie produkcji ekologicznej i jest pod stałym nadzorem Polskiego Centrum Badań i Certyfikacji (jednostka upoważniona przez Ministerstwo Rolnictwa).

Firma posiada w swojej ofercie 2 rodzaje olejów:

  • tłoczone na zimno (z pestek dyni, słonecznikowy, lniany budwigowy, rzepakowy, sezamowy, z wiesiołka, kokosowy oraz z ostropestu)

  • tłoczone na zimno ekologiczne (rzepakowy, słonecznikowy, z arganu)

Oleje ekologiczne to te, podczas których całego procesu wytwarzania (od pola uprawnego aż do zakładu produkcyjnego) nie użyto nawozów sztucznych czy chemicznych środków ochrony roślin.


Dlaczego prowadząc blog o tematyce kosmetycznej podjęłam współpracę z firmą produkującą oleje spożywcze? Odpowiedź jest prosta: jesteśmy tym co jemy, to co jemy wpływa także na nasz wygląd. Picie oleju o tak wysokiej jakości doskonale wpływa na nasz wygląd, poprawia stan cery, włosów, paznokci. Do tego takie oleje można stosować z powodzeniem także zewnętrznie- bezpośrednio na skórę lub po wymieszaniu z kremem. Często oleje takie pobudzają wzrost włosów, więc można ich używać na brwi czy rzęsy, gdy są one w niezbyt dobrym stanie. Istnieje wiele kombinacji, w których możemy zastosować olej w celach kosmetycznych, a nie spożywczych. 

Do testów, dzięki bardzo miłej Pani Ani, mogłam samodzielnie wybrać olej. Wybór padł na olej z nasion wiesiołka. Od dawna chciałam go wypróbować, szczególnie po tym, gdy dowiedziałam się, że świetnie nadaje się do cery mieszanej i tłustej, nie powodując powstawania zaskórników. Nie ukrywam, że chętnie będę też stosować ten olej jako suplement diety. Przesyłka dotarła błyskawicznie, bo już po jednym dniu od jej nadania.
Pokażę Wam jak wygląda mój olej, natomiast więcej o nim przeczytacie w kolejnej notce. Bo jest o czym pisać :)




Bardzo dziękuję Laboratorium Biooil za zaufanie.

Zapraszam Was serdecznie na stronę Laboratorium Biooil, gdzie możecie nieco więcej poczytać o sposobie produkcji olejów i właściwościach każdego z nich.


Zachęcam również do przejrzenia oferty sklepu, w którym znajdziecie wszystkie dostępne oleje w bardzo przystępnych cenach:

Lubicie stosować oleje w celach kosmetycznych? Jaki olej jest Waszym ulubionym?
Pozdrawiam :*

środa, 19 lutego 2014

Złote Piaski na paznokciach

Cześć Dziewczyny!

Dziś przychodzę do Was z prezentacją lakieru do paznokci o piaskowej fakturze od Lovely. Pochodzi on z zimowej serii limitowanej Snow Dust, która cieszyła się wielką popularnością. Dlatego też zdobycie tego lakieru stanowiło dla mnie nie lada wyzwanie. Gdy w końcu wpadł w moje ręce, od razu się w nim zakochałam.


Piaskowe lakiery z serii Snow Dust to niezwykle pięknie skrzące brokaty. 
Wszystkie znajdują się w przezroczystych szklanych buteleczkach o pojemności 8 ml, z białą nakrętką. Pędzelek jest dość szeroki, co bardzo ułatwia mi nakładanie lakieru na paznokcie. 



Dziś pokażę Wam jeden z trzech lakierów, które były dostępne, a mianowicie numer 1. Jest to cudne złotko z brokatem. Do tej pory nie przepadałam na paznokciami w złotym kolorze, bo kojarzyły mi się one z czymś tandetnym. Ten lakier jest na szczęście całkowicie inny. W ładny sposób ozdabia paznokcie, mimo brokatu nadaje się także na co dzień. Ja nie maluję nim wszystkich paznokci, lecz tylko dwa, tak jak zobaczyć można na zdjęciach. Lakier ładnie prezentuje się w połączeniu z czerwienią, różem, bordo czy nawet czernią na innych paznokciach.  Dodaje całemu mani "tego czegoś". Jest to fajna opcja dla osób, które nie mają cierpliwości do robienia na paznokciach wzorków (jak ja), a chcą jakoś urozmaicić swój manicure. 


By uzyskać dobre krycie trzeba nałożyć 2 warstwy lakieru. Nakładanie go jest wyjątkowo łatwe, gdyż jak to bywa z lakierami brokatowymi czy piaskowymi, nie robią one nieestetycznych smug. Lakier mimo zawartości chropowatych drobinek nie powoduje zaciągania ubrań. Jeżeli chodzi o trwałość, jest ona bardzo dobra. Z top coatem lakier potrafi wytrzymać ok. 6 dni, bez żadnych odprysków. Ze zmywaniem jest już nieco gorzej.. a wręcz tragicznie. Nie mam do tego cierpliwości i gdy nadchodzi moment zmywania od razu się denerwuję ;D Dlaczego? Bo trwa to niemiłosiernie długo. Nawet metoda z folią aluminiową zajmuje mi ok. 15 minut. Ale cóż.. efekt jaki daje ten lakier na paznokciach wynagradza mi te trudy ;) Zresztą same zobaczcie:



Do powyższego mani użyto następujące lakiery:


I druga opcja:


Dostępność: Rossmann (edycja limitowana- szafa Lovely)
Cena: ok. 9 zł

PLUSY:
+ poręczna buteleczka
+ szeroki pędzelek ułatwiający nakładanie produktu
+ dobre krycie
+ cena
+ kolor i faktura (efekt na paznokciach)

MINUSY:
- dostępność (edycja limitowana)
- czasochłonne zmywanie

A Wy dorwałyście swoje Snow Dust'y? Jak podoba Wam się efekt na paznokciach? ;)

Pozdrawiam ;*

wtorek, 18 lutego 2014

Współpraca z Laboratorium Pilomax

Cześć Dziewczyny!

Ostatnio nawiązałam współpracę z Laboratorium Pilomax. Jest to polska firma specjalizująca się w produkcji kosmetyków do włosów o bardzo dobrych składach. W kosmetykach nie znajdziemy parabenów, SLS'u czy SLES'u. Firma zapewnia, że składniki zawarte w kosmetykach nie podrażnią nawet największych wrażliwców. Czy tak jest rzeczywiście- oczywiście sprawdzimy! ;)


Firma znana jest przede wszystkim z "WAX'ów" czyli dermokosmetyków do włosów zniszczonych wprowadzonych na rynek już w 1990 roku. W ubiegłym roku firma wprowadziła nową serię dermokosmetyków do włosów farbowanych. W skład serii (do wyboru seria do włosów ciemnych lub jasnych) wchodzą tzw. 3 kroki czyli następujące produkty: szampon (krok pierwszy), maska do włosów bądź odżywka (krok drugi) oraz odżywka bez spłukiwania (krok trzeci).
Powiem szczerze, że po samym przeczytaniu opisu filozofii firmy, jestem nią zachwycona i już nie mogę się doczekać efektów na swoich włosach. 

Dzięki uprzejmości firmy będę mogła przeprowadzić na swoich włosach kurację "pielęgnacja i regeneracja włosów zniszczonych", a o efektach będziecie się dowiadywać na bieżąco. 

Od firmy otrzymałam "kalendarzyk" w celu ustalenia mojego planu działania na rzecz pięknych i zdrowych włosów.


W paczuszce znalazłam też świetne produkty (seria do włosów jasnych), które, mam nadzieję, pomogą mi w mojej walce o zdrowe włosy. A są to:



  • pielęgnacja. krok 1.- szampon
  • pielęgnacja. krok 2.-odżywka

  • regeneracja. krok 1.- szampon
  • regeneracja. krok 2.- maska
  • regeneracja. krok 3.- odżywka bez spłukiwania

  • hair spa. turban polarowy+grzebień

Bardzo dziękuję firmie Laboratorium Pilomax za tak cudowną paczkę. W życiu nie spodziewałabym się tak "obfitej" zawartości :)



A Was zapraszam na fanpage'a firmy, gdzie znajdziecie wiele ciekawych informacji na temat pielęgnacji włosów:

A także do sklepu internetowego, gdzie możecie kupić całą serię produktów:

Używałyście jakichś produktów tej firmy? Co o nich sądzicie? Napiszcie mi w komentarzach :)
Pozdrawiam :*

niedziela, 16 lutego 2014

Golden Rose velvet matte lipstick nr 07- matowy róż na ustach

Cześć!

Uwielbiam testy na żywo digitalgirl13 na youtube- Hania w niesamowity sposób przedstawia kosmetyki. Gdy tylko pokazała nowe pomadki od Golden Rose, już na drugi dzień pobiegłam do galerii, by zaopatrzyć się w jakiś kolor. Miałam niemały dylemat, bo większość kolorków jest po prostu piękna. Ostatecznie jednak zdecydowałam się na dwa odcienie- 05 i 07. 
Dziś przedstawię Wam pomadkę numer 07.


Zacznijmy od opakowania: bardzo solidne, wykonane z matowego ciemnoczerwonego plastiku. Działa bez zarzutu, szminka świetnie się wysuwa. Na opakowaniu złote napisy, które niestety szybciutko się ścierają.

Kolor 07 to oczywiście jak na mnie przystało róż- lekko przybrudzony. Sama szminka jest niesamowicie kremowa, dzięki czemu w łatwy sposób rozprowadza się na ustach, świetnie po nich "sunie". Pigmentacja bez zarzutu, jedna warstwa daje bardzo intensywny kolor. Jeżeli chodzi o mat, nie jest on tak mocny jak np. w błyszczyku od Lovely. Tutaj jest bardziej subtelny, by otrzymać lepszy efekt matu trzeba odcisnąć szminkę na chusteczce.


Podczas jedzenia czy picia szminka początkowo zostaje na np. szklance, jednak z czasem już nic się nie odbija (temu też można zapobiec poprzez odbicie nadmiaru szminki na chusteczce). Po jedzeniu mimo wszystko szminka nadal dobrze trzyma się na ustach, choć kolor jest oczywiście mniej intensywny. Równiutko ściera się z ust, nie odbija się na zębach . Co najważniejsze- szminka mimo tego, iż jest "matowa", nie przesusza moich ust. Wydaje mi się, że jest wręcz przeciwnie- dzięki kremowej konsystencji nawet lekko je nawilża. 


Malutkim minusem jest według mnie wydajność. Szminki używam prawie codziennie od dwóch tygodni, a zużycie jest już dość widoczne (jeszcze żadna szminka nie zużywała mi się tak szybciutko). Powodem tego jest zapewne również wspominana kremowa, miękka konsystencja.

Mimo wszystko bardzo polecam pomadki z tej serii. Warto je wypróbować, głównie ze względu na świetną pigmentację i ogromny wybór kolorów.


Cena: 10,90 zł
Dostępność: sklepy i wyspy Golden Rose, sklep internetowy Golden Rose

PLUSY:
+ ładne opakowanie
+ duży wybór kolorów
+ świetna pigmentacja
+ dobra trwałość
+ cena

PLUSY/MINUSY:
+/- kremowa konsystencja (+ łatwa aplikacja, - słaba wydajność)


A Wy skusiłyście się już na jakąś pomadkę z tej serii? ;)

Pozdrawiam :*

piątek, 14 lutego 2014

Ulubiony bronzer czyli Honolulu by W7

Cześć Kochane!


Dziś trochę na temat produktu z "kolorówki", a mianowicie mojego ulubionego bronzera. Mowa tutaj o bronzerze Honolulu z W7, który dość często porównywany jest do kultowego Hoola z Benefitu.


Hoolę przypomina przede wszystkim opakowaniem. Jest ono kwadratowe, różowe (więc idealne dla mnie :D) z bardzo ładną szatą graficzną. Wykonane z kartonu, który na szczęście jest bardzo solidny, nie odkształca się. W środku znajdziemy pędzelek, który całkiem dobrze radzi sobie z nałożeniem produktu (wbrew krążącym opiniom, że załączane do opakowania kosmetyków pędzelki są do kitu). Jest on dość mały, ma niesamowicie mięciutkie włosie. Ja osobiście wolę używać swój pędzel do bronzera, ale czasem korzystam właśnie z tego załączonego do opakowania.



Bronzer jest całkowicie matowy- idealnie nadaje się do konturowania twarzy. W swoim życiu miałam kilka bronzerów, niestety wszystkie z nich miały w sobie drobinki, które wyglądały nieco tandetnie. Ten jest zupełnie inny- bardzo ładnie, a przede wszystkim naturalnie wygląda na twarzy. Nadaje jej nieco opalenizny. Do tego przyjemnie się nakłada. Mimo, że jest dobrze napigmentowany nie tworzy plam, więc jest idealnym produktem nawet dla osób, które nigdy wcześniej bronzera nie używały. Jego odcień jest dość chłodny, orzechowy, więc spodoba się osobom, które nie lubią bronzerów w odcieniach pomarańczu, które robią "cegłę z twarzy" ;) Kolor jest bardzo uniwersalny, do tego można go stopniować, więc będzie pasować osobom o różnej karnacji, nawet takim bladziochom jak ja. Ładnie stapia się z podkładem i długo utrzymuje się na twarzy. W ciągu dnia kolor odrobinę blaknie, ale mimo wszystko jest widoczny na twarzy. 


Produkt jest niesamowicie wydajny. Mam go już od ubiegłych wakacji, używam prawie codziennie, a zużycie jest naprawdę niewielkie.

Tak prezentuje się jedna warstwa bronzera nałożona przy użyciu pędzelka dołączonego do opakowania. Niestety zdjęcia są dość mocno prześwietlone słoneczkiem, więc może się wydawać, że odcień wpada w pomarańcz. W rzeczywistości jest bardziej chłodny, co zobaczyć możecie na kolejnym zdjęciu.

Tutaj bronzer pod numerem 3. Kolor można stopniować ;)

Gramatura tego bronzera to 6 g, a cena ok. 15 zł.
Dostępność: drogerie internetowe

Ogólnie:

PLUSY:
+ niska cena
+ uniwersalny kolor
+ nie robi plam
+ duża wydajność
+ brak drobinek
+ przyjemne dla oka opakowanie

MINUSY:
- słaba dostępność (wyłącznie drogerie internetowe)



A jaki jest Wasz ulubiony produkt do konturowania twarzy? Używacie bronzerów? 
Napiszcie mi w komentarzach :)

Pozdrawiam :*

P.S. Z okazji Walentynek chciałabym Wam życzyć dużo miłości, ciepła i wyrozumiałości do drugiej osoby.. nie tylko dziś, ale każdego dnia roku ;) 

środa, 5 lutego 2014

Wyniki pachnącego rozdania

Cześć!

Podliczyłam wszystkie głosy, więc pora na wyniki rozdania. W rozdaniu wzięło udział prawie 200 osób. Niestety niektóre osoby musiałam zdyskwalifikować- nie znalazłam ich wśród moich obserwatorów.
Nie wiem czy niektóre osoby chciały mnie oszukać pisząc, że np. dodały mój blog do blogrolla, podczas gdy wcale go tam nie ma ;) No cóż, uznałam to za przeoczenie i po prostu nie liczyłam tych głosów, a osoby te i tak wzięły udział w rozdaniu ;)

Dzięki rozdaniu przybyło mi sporo obserwatorów. Mam nadzieję, że zostaną oni ze mną, a nie uciekną zaraz po ogłoszeniu wyników. Jeżeli tak się stanie osoby te nie będą mogły wziąć udziału w kolejnym rozdaniu, które pojawi się już na dniach ;)

Nie przedłużając, ogłaszam zwycięzców.

Zestaw pierwszy wędruje do:


Zestaw drugi otrzymuje:


Zwycięzców proszę o skontaktowanie się ze mną na anette_93@interia.pl
Czekam na Wasze maile do niedzieli ;)

Gratuluję Wam serdecznie :*

Delikatny płyn micelarny czyli Tołpa botanic- białe kwiaty

Cześć dziewczyny!

Jak wiecie, dzięki spotkaniu bloggerek dostałam ogromną paczkę od Tołpy. Bardzo lubię kosmetyki tej firmy, więc od razu zabrałam się za testowanie. Na pierwszy ogień poszedł płyn micelarny. Pochodzi on z serii 'botanic", której do tej pory nie znałam. Jeżeli jesteście ciekawe mojej opinii na temat tego kosmetyku to zapraszam do dalszego czytania ;)


Seria botaniczna od Tołpy to kosmetyki przeznaczone głównie do skóry wrażliwej, skłonnej do podrażnień. Założeniem producenta było stworzenie linii ekologicznej, roślinnej, w której wykorzystane są składniki naturalne. Wśród kosmetyków z tej linii znaleźć możemy między innymi następujące "serie": 

  • białe kwiaty,
  • amarantus,
  • czarna róża,
  • czarny bez,
  • biały hibiskus (30+),
  • czerwony ryż (40+),
  • różowa piwonia (50+).
Przejdźmy do opisu płynu micelarnego:


Opakowanie to biała butelka o pojemności 200 ml. Butelka nie jest przezroczysta, więc nie możemy kontrolować zużycia produktu. Szata graficzna charakterystyczna dla Tołpy- dużo tekstu, ale ja uwielbiam ich teksty ;) Zdecydowanie potrafią zachęcić człowieka do zakupu. 


Dozownik na "klik"- taki jak w płynie micelarnym z Biedronki. Gdy cały mój ostatni płyn micelarny z Tołpy wylał się w czasie podróży, właśnie z powodu tego dozownika, jakoś przestałam lubić kosmetyki z tego typu zamknięciem. Niemniej jednak dzięki temu dozownikowi wylewamy na płatek kosmetyczny odpowiednią ilość płynu. 


Mój płyn micelarny pochodzi z serii białe kwiaty, w której wykorzystano ekstrakt z białych płatków róży stulistnej, jaśminu i stokrotki. Zapachy te można wyczuć w płynie zaraz po jego otwarciu. Według mnie najbardziej "przebija się" zapach jaśminu, dla mnie jest on wręcz odrobinę duszący. Zdecydowanie wolę, gdy kosmetyki do twarzy są bezzapachowe lub gdy zapach ten jest bardzo subtelny. Tutaj od razu uderza w nas intensywny kwiatowy aromat. 



Płyn radzi sobie ze zmywanie makijażu całkiem nieźle, jednak by pozbyć się mejkapu całkowicie potrzeba troszkę czasu. Rzeczywiście nadaje się do skóry wrażliwej- nie podrażnia, nie szczypie w oczy. Delikatnie nawilża. Jedyne do czego mogę się bardziej przyczepić to fakt, że po jego użyciu skóra jest niezwykle "lepka" w dotyku czego po prostu nienawidzę. 


Produkt jest średnio wydajny- by zmyć cały makijaż potrzebuję około 5 płatków kosmetycznych, więc płyn ten wystarczył mi na około półtora miesiąca codziennego stosowania.

Popatrzmy zatem jak radzi sobie ze zmywaniem makijażu. Oto lista produktów, które wzięły udział w moim teście:

  1. Cień do powiek z paletki Lovely Nude Make Up Kit
  2. Mascara podkręcająca i unosząca rzęsy- Lovely
  3. Bronzer Honolulu- W7
  4. Maybelline Color Tattoo- nr 40 Permanent Taupe
  5. Pomadka velvet matte nr 05- Golden Rose
  6. Podkład Rimmel Wake me up- kolor 100-Ivory
Oczywiście zanim zabrałam się do zmywania produktów, najpierw poczekałam, aż troszkę "zastygną" na ręce ;)


Rezultaty:
Przy pierwszym przemyciu prawie całkowicie pozbyłam się tylko cienia do powiek (chociaż troszeczkę się rozmazał). Pozostałe produkty były nadal dość mocno widoczne.
Podejście drugie: zniknął podkład, cień, prawie cały bronzer i większość tuszu do rzęs. Pomadka i Color Tattoo nadal mocno się trzymały. 
Podejście trzecie: widoczne resztki tuszu, Color Tatoo i pomadki. Ale wszystko zmierzało w dobrym kierunku.. ;)
By zmyć resztki kosmetyków potrzebne były jeszcze 2 podejścia. Same oceńcie czy to dobry wynik ;) Według mnie prawie identycznie spisuje się płyn micelarny z Biedronki.. tylko cena jest znacznie korzystniejsza..
Dostępność: drogerie typu Rossmann, sklep internetowy Tołpy
Cena: 21,99 zł/200 ml


Podsumowując:

PLUSY:
+ ładne opakowanie z ciekawą szatą graficzną,
+ nie podrażnia,
+ delikatnie nawilża,
+ dobry skład.

MINUSY:
- intensywny, wręcz duszący zapach,
- pozostawia skórę "lepką" w dotyku,
- kiepski stosunek ceny do jakości.

PLUS/MINUS:
+/- dozownik

SKŁAD:


  • Aqua
  • Poloxamer 184- substancja myjąca, usuwa zabrudzenia skóry. Bezpieczna, nawet dla skór bardzo wrażliwych.
  • Disodium Cocoamphodiacetate- bardzo łagodna substancja myjąca. 
  • Polysorbate 20- emulgator, bardzo bezpieczny, biodegradowalny. Otrzymywany z oleju kokosowego. 
  • Propylene Glycol- nawilża skórę. Ułatwia transport innych substancji w głąb skóry (ma zdolność przenikania przez warstwę rogową naskórka).
  • Sodium Hydroxide- regulator pH.
  • Glycerin- substancja nawilżająca. Przenika przez warstwę rogową naskórka, dzięki czemu ułatwia transport innych substancji w głąb skóry. Sprawia, że skóra jest miękka i gładka.
  • Disodium EDTA-zwiększa trwałość kosmetyku, zapobiega zmianom barwy oraz konsystencji. Stabilizator. 
  • Sodium Citrate- regulator pH
  • Peat Extract- wyciąg z torfu. Działa przeciwzapalnie, bakteriobójczo. Łagodzi podrażnienia, nawilża.
  • Sodium Chloride- powoduje wzrost lepkości kosmetyku.
  • Citric Acid- substancja występująca naturalnie w przyrodzie i w organizmach zwierzęcych. Działa złuszczająco, usuwa przebarwienia.
  • Rosa Centifolia Flower Extract- ekstrakt z płatków róży stulistnej. Bogaty w olejek eteryczny. Ponadto działa antyoksydacyjnie, nawilżająco. Wzmacnia ściany naczyń krwionośnych.
  • Jasminium Officinale Flower Extract- ekstrakt z jaśminu. Bogaty w olejek eteryczny. Kondycjonuje skórę, działa na nią kojąco.
  • Bellis Perennis Flower Extract- ekstrakt z kwiatu stokrotki. Łagodzi podrażnienia, działa przeciwobrzękowo. 
  • Xanthan Gum- naturalny zagęszczacz i stabilizator. Zwiększa lepkość preparatu.
  • Parfum- kompozycja zapachowa.
  • Benzyl Alcohol- otrzymywany z ropy naftowej. Składnik kompozycji zapachowej, imituje zapach jaśminu. Potencjalny alergen. Konserwant.
  • Salicylic Acid- działa złuszczająco i oczyszczająco. Konserwant. 
  • Sorbic Acid- kwas sorbowy. Konserwant, dopuszczalny do stosowania w kosmetykach naturalnych. 



sobota, 1 lutego 2014

Orzeźwiająca kąpiel z żelem Original Source MANGO&MACADAMIA

Cześć!

Dziś chciałabym Wam przedstawić kolejny produkt, który otrzymałam na spotkaniu rybnickich blogerek, a mianowicie żel pod prysznic firmy Original Source. Na wstępie powiem, że lubię żele tej firmy, szczególnie za świetne zapachy. 


Opakowania żelu chyba opisywać nie trzeba. Każdy kojarzy te charakterystyczne "trapezy". Pojemność żelu to 250 ml. Dużym plusem jest to, że opakowanie jest wykonane z chropowatego tworzywa, dzięki czemu nie wyślizguje się nam z ręki podczas kąpieli. Samo w sobie nie jest zbyt urodziwe, ale ma coś co przyciąga wzrok :) Ma bardzo fajny dozownik, przez który wypływa odpowiednia ilość produktu. Przede wszystkim podobają mi się opisy producenta, po których aż chce się taki produkt wypróbować. 



Zapach mango i macadamia jest niezwykle orzeźwiający, owocowy, intensywny. Rzeczywiście wyczuwam tam zapach prawdziwego mango! Po męczącym dniu zdecydowanie "stawia na nogi". Na skórze nie utrzymuje się zbyt długo, ale łazienka pachnie po kąpieli jeszcze sporo czasu ;)


Kolor jasnożółty. Konsystencja jest dość rzadka, przez co niestety z wydajnością jest dość kiepsko- mnie żel ten wystarczył na około 2 tygodnie codziennego używania, co jest dość kiepskim wynikiem jak na żel za ok. 10 zł ;) Bądź co bądź 10 zł za żel pod prysznic to wcale nie tak mało. 

Jeżeli chodzi o działanie na skórę, żel nie wysusza jej, nie podrażnia, delikatnie nawilża. Dobrze oczyszcza i odświeża. Producent pisze "możesz pokochać albo znienawidzić". Ja ani miłością ani nienawiścią nie pałam do tego produktu. Kąpiele z jego udziałem były bardzo przyjemne, ale potrafię się obejść bez niego. Jeżeli trafię na jakąś promocję tych żeli to na pewno się skuszę na inny zapach, w cenie regularnej nie kupię.


Dostępność: drogerie np. Rossmann, Hebe
Cena: ok. 10 zł (Rossmann- 8,69 zł)

Podsumowując:

PLUSY:
+ opakowanie, które nie wyślizguje się z ręki w czasie kąpieli,
+ ciekawy dozownik,
+ cudowny orzeźwiający zapach,

MINUSY:
- zbyt rzadka konsystencja (co wiąże się z kiepską wydajnością),
- dość wysoka cena. 

Skład:

  • Aqua
  • Sodium Laureth Sulfate- SLES. To substancja powierzchniowo czynna, myjąca. Tworzy pianę.
  • Cocamidopropyl Betaine- substancja myjąca, usuwa zanieczyszczenia. Bardzo łagodna. Tworzy pianę. 
  • Sodium Chloride- chlorek sodu czyli sól kuchenna. Stosowany jest do zagęszczenia kosmetyku.
  • Parfum- kompozycja zapachowa.
  • PEG/PPG-120/10 Trimethylopropane Trioleate-polimer tlenku etylenu. Substancja wiążąca wodę, stabilizująca, zwiększa lepkość kosmetyku.
  • Laureth-2emulgator, stabilizator, substancja pianotwórcza. Ułatwia usuwanie zanieczyszczeń ze skóry.
  • Mangifera Indica- masło mango. Nawilża i zmiękcza skórę. Ma właściwości ujędrniające. Uelastycznia. 
  • Macadamia Integrifolia Seed Oil- olej z nasion makadamii. Nawilża skórę wygładza ją.
  • Lactid Acid- kwas mlekowy. Działa nawilżająco, przeciwrodnikowo, złuszczająco. Regulator pH.
  • Propylene Glycol- - nawilża skórę.
  • PEG-40 Hydrogenated Castor Oil- emulgator i solubilizator ( umożliwia wprowadzenie do roztworu wodnego substancji nierozpuszczalnych lub trudno rozpuszczalnych w wodzie np. substancji  zapachowych czy wyciągów roślinnych). Substancja odtłuszczająca.
  • Sodium Benzoate- konserwant. Zapobiega rozwojowi mikroorganizmów w kosmetyku. 
  • Styrene/Acrylates Copolymer- składnik dobrze tolerowany przez skórę. Tworzy powłokę ochronną na skórze.
  • Ethylhexyl Methoxycinnamate- filtr UV. Chroni kosmetyk przed zniszczeniem pod wpływem działania światła.
  • Diethylamino Hydroxybenzoyl Hexyl Benzoate- kolejny filtr UV. Działanie- jak wyżej.
  • Tetrasodium Glutamate Diacetate- konserwant, stabilizator, regulator lepkości.
  • Limonene- składnik kompozycji zapachowej, imituje zapach skórki cytryny. Potencjalny alergen.
  • Linalool- substancja zapachowa, imituje zapach konwalii.  Potencjalny alergen. 
  • Butylphenyl Methylpropional- składnik kompozycji zapachowej.
  • CI 19140- cytrynowożółty barwnik. Mocno alergizujący. Szczególnie nie polecany dla osób nie tolerujących aspiryny. 
  • CI 15985-  żółtopomarańczowy barwnik tzw. żółcień pomarańczowa FCF.


Dziękuję firmie Original Source za możliwość przetestowania tego produktu. Fakt, że otrzymałam go za darmo do testów nie wpłynął na moją ocenę.


A Wy lubicie żele Original Source? Który zapach najbardziej przypadł Wam do gustu? ;)
Pozdrawiam :*
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...