Cześć Dziewczyny! ;)
Już dość dawno, będąc na spotkaniu blogerek, otrzymałam paczkę od Pierre Rene, w której znalazłam kilka produktów. Ich testowanie szło mi dość opornie, bo niestety większość kosmetyków kompletnie mi nie 'podeszła'. Zawsze śmieszy mnie, gdy dostaję w paczce podkłady, które są o kilka tonów za ciemne (i dziwi, że niektórzy robią recenzje takich podkładów). Temu kremikowi postanowiłam jednak dać szansę, choć na pierwszy rzut oka kolorem w ogóle do mnie nie pasuje. Jeśli jesteście ciekawe co wyszło z mojego testowania, zapraszam do czytania ;)
Nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z kremami CC, więc kompletnie nie wiedziałam czego się spodziewać. Produkt umieszczony jest w zwyczajnej białej tubce o pojemności standardowej dla podkładów czyli 30 ml. Po pierwszym otwarciu oczarował mnie jego zapach. To zapach prawdziwego soczystego mango. Po wyciśnięciu odrobiny kolor (02-Naked Beige) wydał się mi kompletnym nieporozumieniem, ale pomyślałam: 'co mi tam, siedzę w domu to wypróbuję, przynajmniej buzia będzie ładnie pachnieć'. No i spróbowałam. Krem jest dość gęsty, ale ma bardzo leciutką formułę. Producent dużo obiecuje, ale jak to zwykle bywa, są to obietnice bez pokrycia. Kolor to najmniejszy problem, bo na skórze nie wydaje się aż tak ciemny jak w opakowaniu, jednak nadaje jej lekko pomarańczowy odcień. Niestety po rozsmarowaniu w niektórych miejscach na twarzy pozostają nieestetyczne smugi. Nakładanie pędzlem czy gąbeczką do makijażu zupełnie odpada. Jedynie palce jakoś sobie radzą z tym kosmetykiem.
Cera przed i po nałożeniu |
Krem jako tako radzi sobie z ujednoliceniem kolorytu skóry, ale przy większych zaczerwienieniach, rozszerzonych porach, krostkach nie ma co o tym marzyć. Nie jest to produkt kryjący. Plusem jest na pewno SPF 15, ale na lato przyda się dodatkowa ochrona przeciwsłoneczna. Jak obiecuje producent, krem nawilża buzię, ale osobom z cerą suchą czy normalną takie nawilżenie na pewno nie wystarczy. Nieprawdą jest oczywiście to, że krem utrzymuje mat na twarzy do 12 godzin.. co więcej, on wcale nie matowi cery (daje raczej satynowe wykończenie). Dla mnie jedynym sensownym zastosowaniem tego produktu jest nakładanie go pod mocniej kryjący puder czy mój Studio Fix Powder Plus Foundation (ale używam go w ten sposób tylko po to, żeby jakoś go zużyć, bo i bez niego makijaż wygląda ok ;)). Plusem jest to, że ładny zapach dość długo utrzymuje się na skórze. Zaobserwowałam również, że krem daje na skórze dziwne uczucie, jakby ją ściąga, klei się.
U mnie ten produkt się nie sprawdził (więc uważam,że to nie produkt dla osób posiadających cerę mieszaną lub tłustą), ale jeżeli Wy jesteście nim zainteresowane możecie kupić go tutaj: KLIK za 11,49 zł. Dostępny jest w dwóch kolorach:
01-Nude Beige |
02- Naked Beige |
Używacie kremów CC? Lubicie? Napiszcie mi w komentarzach ;)
ja mam w sumie cerę suchą, więc może akurat by mi spasowała ;) Ja z miyo mam tusz i jest moim niesamowitym faworytem:)
OdpowiedzUsuńnie miałam jeszcze styczności z kremem CC
OdpowiedzUsuńja tam lubię wszelkie pseudo BB, CC a nawet DD. Wolę takie kremy ujednolicające kolor cery niż ciężkie podkłady, ale MIYO nie spróbuję, bo jednak gama odcieni jest zbyt uboga i dla mnie za ciemna.
OdpowiedzUsuńnie znam :) przyznam szczerze :DNo ale z chęcią bym go wypróbowałą :D
OdpowiedzUsuńhttp://zyciowa-salatka.blogspot.com/
Również nie miała styczności z tymi kosmetykami. Ja głównie korzystam z naturalnych kosmetyków. Tego typu kosmetyki są lepsze dla mojej łagodnej cery. Ale dziękuję za wpis. Przekaże moim koleżanką, mam nadzieję, że skorzystają.
OdpowiedzUsuńJa mam swój ulubiony z eveline.
OdpowiedzUsuńJa niestety nie używam kremów ani BB ani CC .Bo mam zbyt problematycznąbuźkę;[
OdpowiedzUsuńJa mam cerę mieszaną, więc nie dla mnie, ale jestem ciekawa zapachu :)
OdpowiedzUsuńMam w zapasach z Bell krem CC ale chyba w tym roku nie uda mi sie go wykorzystać :)
OdpowiedzUsuńja obecnie mam BB,CC jeszcze nie miałam!
OdpowiedzUsuń