sobota, 18 kwietnia 2015

MÓJ HIT: CLINIQUE ANTI-BLEMISH SOLUTIONS. OIL-CONTROL CLEANSING MASK

Cześć! 

Z testowania na swojej twarzy wszystkiego co popadnie już 'wyrosłam'. Od jakiegoś czasu wybieram świadomą pielęgnację. Starając się walczyć o nieskazitelnie wyglądającą cerę zdarzało się, że tylko sobie szkodziłam. Ciągła zmiana kosmetyków pielęgnacyjnych mi nie służyła. Okazało się, że ograniczając pielęgnację do minimum moja cera odżyła. Można więc śmiało stwierdzić, że mniej znaczy więcej :) 
Jednym z produktów, który pomógł mi przywrócić cerę 'do porządku' jest maseczka do twarzy z kaolinem z serii anti-blemish solutions firmy Clinique. Jeżeli chcecie się dowiedzieć nieco więcej na temat tego produktu, czytajcie dalej.


Nad zakupem tej maseczki wahałam się dość długo. Cena 125 zł (100 ml), które trzeba na nią wydać nie jest niska i zastanawiałam się czy jest sens wydawać tyle kasy na produkt, który będzie tylko uzupełnieniem mojej pielęgnacji. Co innego przeznaczyć te pieniądze na dobry krem do twarzy, którego używa się codziennie, i który znacznie bardziej wpływa na stan naszej skóry. 
Przeszukałam całe 'internety' w poszukiwaniu informacji na temat tego kosmetyku. Opinii było niewiele, ale jeżeli już były to jak najbardziej pozytywne. Dlatego też skusiłam się na zakup. 
Od pierwszego użycia wiedziałam, że będzie z tego miłość. Jakie są jej plusy?
1. Czas trzymania maseczki na twarzy. Do tej pory używałam maseczek z glinki, ale proces ich przygotowania, trzymania na twarzy ok. pół godziny, zwilżania co jakiś czas lekko mówiąc mnie denerwował. Na taki 'zabieg' trzeba było przeznaczyć trochę czasu, a niestety dla mnie każda minuta jest cenna i nie mogłam pozwalać sobie na takie przyjemności zbyt często. Ta maseczka zastyga w ciągu 5 minut i po tym czasie producent radzi ją zmyć. Teraz mogę używać maseczki kiedy tylko chcę, najczęściej w czasie kąpieli. Niesamowite ułatwienie! 
2. Łatwa aplikacja. Maseczka umieszczona jest w plastikowej tubce z zamknięciem typu 'klik'. Można ją szybko i łatwo wydobyć. Nakładam ją cienką warstwą na całą twarz za pomocą dłoni. Ma ona konsystencję dość gęstej białej pasty, łatwo rozprowadza się na twarzy. Tradycyjne glinki nakładałam pędzlem (znów zaoszczędzenie czasu-nie trzeba myć pędzla, miseczki,w której przygotowujemy maseczkę). Do tego ta maseczka pięknie pachnie, czego nie można powiedzieć o każdej maseczce z glinki.
3. Efekty. Po każdym użyciu moja twarz jest mega oczyszczona. Od razu po zmyciu buzia jest niesamowicie gładka, skóra zaś wydaje się być bardziej napięta. Nawet najbardziej tłusty krem wchłania się natychmiastowo. Rano budzę się z jaśniejszą bardziej promienną cerą.  Po kilkunastu użyciach zaobserwowałam znaczną redukcję zaskórników. Mój nos nie wygląda już jak truskawka- czarnych punkcików jest bardzo niewiele :D Co najbardziej mnie ucieszyło, ilość wydzielanego sebum została zredukowana. Nie świecę się już tak jak kiedyś. 
4. Wydajność. Używam tej maseczki od 5 miesięcy, zazwyczaj 2 razy w tygodniu a została mi jeszcze ok. 1/3 opakowania. W związku z tym nawet cena nie wydaje się już tak straszna. Policzmy: 5 miesięcy*4 tygodnie*2 dni= 40- mniej więcej tyle razy użyłam tej maseczki
40- 2/3
x- 1

czyli x=60

Wychodzi na to, że maseczka starcza na ok. 60 użyć, więc jednorazowe użycie kosztuje mnie ok. 2 zł. Niektóre 'saszetkowe' maseczki kosztują 5-7 zł, a efektów nie widać po nich żadnych. Wolę więc używać w kółko jednej maseczki, po której użyciu efekty bardzo mnie zadowalają ;)




Ten kosmetyk mogę śmiało nazwać swoim hitem i na pewno pozostanie w mojej pielęgnacji na długo.

Słyszałyście o tej maseczce? Może używałyście jej? Jakie maseczki Wy polecacie (najlepiej takie, których nie trzeba wiecznie trzymać na twarzy);)?

10 komentarzy :

  1. ciekawy kosmetyk ;) nie wykluczone że jak upłynnię zapasy to skuszę się na to cudo ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajna maseczka. też wole wydać. wiecej ale z dobrym skutkiem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. glinki rzeczywiście są dosyć uciążliwe w używaniu, wiem, że kiedyś Czarszka polecała jakieś takie gotowe w tubie, ale teraz nazwa wypadła mi z głowy ;-) O tej maseczce z Cliniquea nie słyszałam. Zawsze jak się przeliczy wydajność za kosmetyk z wyższą ceną, to jakoś tak raźniej od razu się robi, że jednak aż takiego majątku się nie wydało :D
    PS. Piękne to drewniane serduszko! ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Rzeczywiście bardzo fajna maseczka,ale szkoda byłoby mi wydać jednorazowo tyle pieniędzy...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jednorazowy wydatek spory, więc raczej się nie zdecyduję :) Chociaż gdybym wiedziała, że działa - na pewno bym się zdecydowala.
    pozdrawiam, A

    OdpowiedzUsuń
  6. wpierw przeczytałam cenę i pomyślałam "oj sporo", ale skoro taka wydajna to warto, bardzo kusząca, chcę ją bardzo! Aktualnie jestem zakochana w maseczce firmy Femi " Bio-Puritas", nie jest tania, ale też bardzo wydajna i skuteczna!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam, ale mocno mnie zaciekawiłaś! Muszę spróbować tej maski :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda, że taka cena. Ale mimo wszystko godny uwagi ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. jest na mojej liście zakupowej:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każdy komentarz :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...